
Wbrew pozorom nie jest to ani rzadka ani prosta do rozwiązania sytuacja. Nawet śmiem twierdzić, że czasami gorsza jeśli chodzi o szansę na pomyślne zakończenie, niż w przypadku, gdy badanie krwi wykaże obecne przeciwciała.
Dzisiaj więc proponuję analizę, co by było gdyby.
Podejrzenie celiakii i obecne przeciwciała
Jeśli u pacjenta podejrzewamy celiakię, zazwyczaj pierwszym krokiem jest zbadanie obecności przeciwciał (o jakie przeciwciała chodzi możesz przeczytać w TYM WPISIE).
Jeśli u dziecka z typowymi objawami uzyskuje się wynik dodatni w wysokim mianie, można rozważyć odstąpienie od biopsji. Badaniem rozstrzygającym będzie w tej sytuacji potwierdzenie podatności genetycznej czyli obecność przynajmniej jednego genu HLA DQ2 lub DQ8.
U dorosłego, jeśli badanie przeciwciał da wynik pozytywny, niezależnie od miana, należy dążyć do wykonania biopsji jelita cienkiego i pobrania wycinka do badania histo- patologicznego.
Podejrzenie celiakii i brak przeciwciał
Taka sytuacja zdarza się jednak częściej od poprzednio opisanej i jest, moim zdaniem, bardziej problematyczna.
Z jednej strony pacjent odczuwa ulgę- nie ma przeciwciał- nie ma choroby. Ale przecież jakiś problem ze zdrowiem istnieje, skoro zdecydował się na diagnostykę. A skoro nie ma rozpoznania, nie ma szansy na skuteczne leczenie i powrót do zdrowia.
Dlatego twierdzę, że czasami taka sytuacja nie jest wcale dla pacjenta idealna.
Jakie można/należy podjąć kolejne kroki?
Od razu zaznaczę, że nie ma w tym przypadku jasno określonych zaleceń odnośnie dalszego postępowania.
To co piszę poniżej jest raczej efektem moich przemyśleń popartych publikacjami, np. cytowanymi w poprzednich wpisach dotyczących diagnostyki chorób glutenozależnych.
1. Koniec diagnostyki, ew. skierowanie uwagi w kierunku innych prawdopodobnych przyczyn problemów zdrowotnych niezwiązanych z nadwrażliwością na gluten
Niestety taki scenariusz jest zwykle najczęstszy. I w większości przypadków wcale nie najlepszy.
Bo przecież objawy mogą wynikać z obecności nieceliakalnej nadwrażliwości na gluten, gdzie przeciwciał typowych dla celiakii się nie stwierdza. Albo też celiakii bez przeciwciał, bo, co prawda rzadko, ale taka postać choroby jest również możliwa, o czym pisałam TUTAJ.
2. Gastroskopia z pobraniem wycinków
Wydaje się, ze takie rozwiązanie byłoby najlepsze, ale:
- pacjenci nie specjalnie marzą o tym badaniu i , jeśli nie ma wyraźnej konieczności, raczej się przed nim bronią
- przy braku przeciwciał świadczących o celiakii trudno namówić lekarza na wykonanie tego badania
Badanie to może jednak wnieść dużo ważnych informacji: czy jest zanik kosmków i przerost krypt jak w celiakii, czy są nacieki komórek jednojądrzastych, a jeśli tak to w jakiej ilości ( ich zwiększona ilość przy braku zaniku kosmków może przemawiać za nieceliakalną nadwrażliwością na gluten).
Zmiany widoczne w wycinku pobranym z dwunastnicy oceniane są wg skali Marsha- stopień 3 świadczy o celiakii. Ale co, jeśli zmiany zostaną opisane jako stopień 2? Podstaw do rozpoznania celiakii nie ma. Ale czy te zmiany się cofną, czy będą cały czas na tym samym poziomie, czy...przejdą w stopień 3? Tego nie wiemy.
3. Badanie genetyczne
Więcej o badaniach genetycznych i wskazaniach do ich oznaczenia przeczytasz TUTAJ.
Co prawda nie dają odpowiedzi, czy mamy do czynienia z celiakią, ale obecność genu HLA/DQ2 i/lub 8 informuje czy z taką możliwością należy się liczyć. Jeśli tak- znowu warto pomyśleć o gastroskopii.
4. Próba odstawienia glutenu i prowokacja
O problemach z diagnozowaniem nieceliakalnej nadwrażliwości na gluten pisałam TUTAJ. Pomimo rozwoju medycyny i nowoczesnych metod diagnostycznych, w diagnostyce tej choroby wciąż nie ma wielkich sukcesów.
Co prawda są pewne badania pomocnicze, jak przeciwciała przeciwgliadynowe obecne u połowy chorych, to wciąż rozpoznanie opiera się na obserwacji objawów po odstawieniu glutenu a następnie prowokacji u osoby, u której wykluczono celiakię i alergię na pszenicę.
I tak naprawdę właśnie na tej obserwacji często opierają się pacjenci szukający przyczyny swoich problemów ze zdrowiem. Często są za to krytykowani. W świadomości wielu osób wciąż tylko celiakia jest wskazaniem do diety bezglutenowej. A sama dieta bezglutenowa, na podstawie dość dyskusyjnych badań, przedstawiana jest przez różne media jako szkodliwa.
Co jest większym błędem a co mniejszym złem?
Czy więc większym błędem jest pozostawienie pacjenta bez diagnozy, leczenia i szansy na zdrowie czy próba odstawienia glutenu na 4-6 tygodni i obserwowanie objawów? Jeśli ta zmiana pomoże, pacjent zyska zdrowie, a używając naturalnie bezglutenowych nieprzetworzonych produktów, może wieść zdrowe życie. Jeśli dieta nie pomoże, wraca do glutenowych zbóż bez żadnych konsekwencji. Dla takiego pacjenta mam jednak radę, aby przemyślał, czy gluten jest mu potrzebny w kiełbasie i herbacie (przeczytaj, gdzie czai się gluten)?