Jak zorganizować bezglutenowe wakacje i się nie zmęczyć (plus mała pochwała globalizmu)

bezglutenowe wakacje

Ponieważ pochwaliłam się na stronie na facebooku (jeśli tam jeszcze nie byłeś/byłaś- zapraszam), że przebywam na wakacjach w Chorwacji, zostałam poproszona o napisanie przewodnika dla osób na diecie: jak zorganizować i przeżyć wakacje. Jako że sezon wakacyjny trwa i raczej mało kto ma ochotę na czytanie ciężkich treści, postanowiłam podjąć wyzwanie i parę słów o moich doświadczeniach napisać. Może komuś to moje pisanie na coś się przyda, a taka jest przecież moja rola.

Prawdę powiedziawszy nie mam dużego doświadczenia w spędzaniu bezglutenowego urlopu. W tamtym roku córka już była na diecie bezglutenowej, ale wybraliśmy się na urlop z zapewnionym pełnym wyżywieniem. W praktyce posiłki wyglądały tak, że córka wybierała z półmisków suchy ryż i sałatę, bo te wydawały się w miarę czyste. A i tak samopoczucie kulało. Dlatego w tym roku zdaliśmy się na własne posiłki.

Planowanie

Nie będę tu przedstawiać ani naszych potraw ani przepisów, bo kuchnia nie jest moim żywiołem. Raczej chciałabym się skupić na właściwym planowaniu posiłków w czasie urlopu tak, żeby było zdrowo, bezpiecznie i bez większego wysiłku. W tym celu należy po prostu przewidzieć, jakie będą nasze kulinarne oczekiwania i się do nich przygotować.

Najważniejszy jednak jest dostęp do kuchni. Nie musi być bogato wyposażona, ale posiadać podstawowy zestaw naczyń, lodówkę i kuchenkę.

Drugą ważną rzeczą jest pojemny bagażnik w samochodzie (niestety podróży samolotem w tej wersji jeszcze nie ćwiczyłam). W moim przypadku bagażnik musiał pomieścić poza walizkami z ubraniami, sprzętem plażowym i do pływania także 2 skrzynki na akcesoria kuchenne.

Akcesoria kuchenne na wakacjach

Dla każdego te akcesoria będą inne, ale będą. Ja wzięłam ręczny mikser i blender, za pomocą których szybko przygotowałam naleśniki, koktajle oraz... lody. Tak, na początku pobytu na urlopie robiliśmy także swoje lody, ponieważ dopiero po kilku dniach odkryliśmy bezglutenową lodziarnię z lodami z naturalnych składników. Do robienia lodów posługiwałam się foremkami do lodów na patyku. Naprawdę przydały się bardzo. Później już nie były nam potrzebne.

Z domu przewiozłam również swoją patelnię. Nie żebym była jakoś specjalnie do niej przywiązana, ale nie wiedziałam jakiej jakości patelnię zastanę w wynajętym apartamencie. Wszyscy natomiast, którzy choć raz smażyli naleśniki wiedzą, że dobrej jakości niepodrapana ani nieprzypalona patelnia to podstawa.

Oczywiście każdy z Czytelników ma swoje ulubione potrawy i akcesoria kuchenne, dlatego w każdym przypadku to może być inny zestaw. No i bez tych naleśników urlop też da się przeżyć.

Ale absolutnie numerem 1 wśród pomocnych sprzętów w kuchni każdego, nie tylko bezglutenowego, urlopowicza jest, według mnie, grill elektryczny. Mały i podręczny, służył nam do przyrządzania kurczaka lub świeżej ryby na obiad, opiekania kiełbasek do kolacji czy robienia tostów z lekko czerstwego chleba. Dla mnie to absolutny wakacyjny niezbędnik, chociaż i w domu często go używamy.

Coś na ząb

Sprzęty te oczywiście nie zajęły aż dwóch skrzynek w bagażniku. Resztę zajęły produkty do jedzenia przewidziane na kilka dni, a więc mały zapas chleba i wafli ryżowych, płatki owsiane, mieszanka mąk, a w słoikach obiady na dwa pierwsze dni.

Czy to konieczne? Pewnie nie, ale gwarantuje spokój. Już dwukrotnie uzgadniałam możliwość otrzymania posiłków bezglutenowych w hotelach za granicą i dwukrotnie skończyło się to fiaskiem. Pomimo, że posiłki takie były obiecane, to ich nie dostaliśmy. Teraz więc liczę tylko na siebie.

Sprawdzaj, pytaj, rozmawiaj

Warto również przejrzeć informacje w internecie, czy są lokale serwujące posiłki bezglutenowe w pobliżu miejsca naszego pobytu. Ja również przygotowałam sobie takie informacje. Na miejscu jednak okazało się, że polecana restauracja już nie istnieje, albo nie gwarantuje bezpiecznego posiłku. W czasie rozmowy z obsługą pizzerii okazywało się, pomimo że obiecywali bezglutenową pizzę, to nie robili jej w bezglutenowych warunkach. W takiej sytuacji lepszym rozwiązaniem było zrezygnowanie z posiłku niż narażenie się na kłopoty. Chorwaci niestety mają małą wiedzę na temat celiakii i bezglutenowej kuchni, pomimo ich szczerych chęci i gościnności, nikt ich nie szkoli w zakresie bezpiecznego przygotowywania posiłków, jak to robi nasze Stowarzyszenie Chorych na Celiakię i na Diecie Bezglutenowej. Przystąpienie lokalu do programu wiążę się z odbyciem przez obsługę szkolenia na ten temat i zdobyciem certyfikatu Menu bez glutenu. W Chorwacji pod tym względem jest znaczny chaos.

Urok sieci handlowych...

Żeby jednak coś jeść, pierwsze zakupowe kroki skierowaliśmy do znanego z kraju Lidla, gdzie wiedziałam, jakie bezglutenowe artykuły możemy dostać. Chleb natomiast można było kupić w każdym supermarkecie i drogerii- wszędzie ten sam marki Schär. Tak więc, będąc za granicą wystarczy sprawdzić jakie sieci handlowe tam funkcjonują i zaplanować odpowiednie zakupy.

... i małych bazarów

Ale i tak hitem naszych zakupów był bazar ze świeżymi owocami i warzywami (chociaż i tu obecne były banany ze znanymi z polskich supermarketów naklejkami), świeżą oliwą z oliwek, miodem itd. No i hala ze świeżymi rybami- tam byłam na zakupach niemal codziennie.

Tak więc skrzynki na jedzenie nie wracały do Polski puste- przywiozłam zapas oliwy, figi i morele do suszenia oraz sodę oczyszczoną bezglutenową (tak! szukałam jej od roku 🙂 ) w ilości 2 kilogramy.

Fast- foody na drodze

Na szczęście urlop udało się spędzić zdrowo i smacznie- chyba nikt głodny nie chodził (a przynajmniej nie narzekał). Przygotowanie prostych posiłków nie było także czasochłonne.

Jedynie w drodze powrotnej dopadła nas nietolerancja laktozy (co to jest możesz przeczytać TUTAJ). To znaczy laktoza dopadła nas w McDonaldzie w Austrii w postaci lodów i shake'ów jako deser po bezglutenowych hamburgerach, a nietolerancja- na stacjach benzynowych w Czechach. No ale wtedy to już mnie nikt nie słuchał, że jedzenie w Macu szkodzi, taka była radość po ponad rocznej abstynencji.


Tymczasem wracam do pracy i pisania. Już za tydzień napiszę, jakie badania polecam w diagnostyce nadwrażliwości pokarmowych. Myślę, że będzie zaskoczenie!

A tym, którzy dopiero wybierają się na urlop życzę ładnej pogody i bezpiecznych posiłków!

 

 

 

 

Kategorie: Różne i tagi

5 Comments

  1. “Raczej chciałabym się skupić na właściwym planowaniu posiłków w czasie urlopu tak, żeby było zdrowo, bezpiecznie i bez większego wysiłku.”

    Po tym wstępie miałam nadzieję, że nareszcie trafię na wpis osoby, która nie jest fanką długiego gotowania i pieczołowitego przyrządzania potraw (a jest na diecie eliminacyjnej).
    A tu widzę – naleśniki!, domowe lody!, przywieziony z domu grill! Dla mnie to byłoby naprawdę mnóstwo roboty.
    A jako wakacyjne bezglutenowe dania polecam np. makaron bg z pesto czy steki z biedronki. To są dania, które da się przyrządzić w kilkanaście minut, a składniki można łatwo kupić.

    • Wygląda na to, że dla każdego pojęcie praco- i czasochłonności jest inne. Przeznaczenie 30 minut na przygotowanie obiadu nie stanowiło dla mnie problemu. Ale oczywiście każda rodzina jest inna i ma inne gusta kulinarne. U mnie makaron z pesto byłby nietknięty ale wszyscy lubią naleśniki. A z grillem naprawdę nie ma problemu- to tylko wtyczka włożona do gniazdka 🙂 A steków z biedronki nie było bo a. nie było biedronki, b. nie są bezglutenowe, c. mają chemiczną marynatę- zrobienie swojej to 3 minuty pracy. I te 3 minuty są tego warte 🙂 Pozdrawiam

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *