
Po czym poznać idealnego blogera? Po tym, że spełnia życzenia swoich Czytelników 🙂
Dlatego, gdy pewnego razu zostałam poproszona o zamieszczenie przepisów dla osób z ograniczeniami dietetycznymi, wpadłam w popłoch. Jak to ja? Owszem umiem przygotować posiłek nadający się do zjedzenia, ale żeby aż pokazywać to światu?? Nie ma szans.
Postanowiłam jednak spełnić to życzenie i przedstawić miejsca w sieci, z których korzystam na co dzień. Są to blogi kulinarne. Jednak nie takie, jakich pełno w sieci. Ale tworzone przez Dziewczyny pełne pasji i pomysłów. Które postawiły sobie za cel pokazanie światu, że dieta eliminacyjna nie musi być nudna i uboga.
Dlatego dzisiaj z wielką przyjemnością pokazuję miejsca, do których zaglądam niemal codziennie w poszukiwaniu pomysłów na obiad, wartościową przekąskę czy poczęstunek dla gości.

To pierwsze bezglutenowe miejsce w sieci, na które trafiłam w poszukiwaniu bezglutenowych przepisów. I zaglądam tu nadal. Urzekła mnie jego Gospodyni- Weronika Madejska, która każdy przepis poprzedza krótkim wstępem. A każdy z nich to wspomnienie dawnych smaków albo bliskich osób. Albo po prostu jakieś luźne skojarzenie z daną potrawą. To takie miejsce z duszą.
Z Weroniką wirtualnie robiłam pierwsze bezglutenowe pierogi, kutię na Wigilię czy jagodowe drożdżówki.

To miejsce należy do młodej i niezwykle ambitnej Magdy Malutko. Tutaj znajdziemy nie tylko przepisy na pyszne desery, ale też wytrawne dania, które w Magdy wersji stają się w zasięgu ręki początkującego domowego kucharza. A do tego Magda serwuje nam prawdziwe dziennikarstwo kulinarne: są wywiady z wybitnymi kucharzami, garść teorii o wybranych potrawach czy dziedzinach sztuki kulinarnej (polecam jeden z ostatnich artykułów o food design).

To strona bezglutenowa i roślinna prowadzona przez Inę Rybarczyk. To miejsce idealne pod każdym względem: i wizualna uczta dla oka i kopalnia pomysłów dla szukającego eleganckiego dania. Wystarczy popatrzeć na piękne zdjęcia potraw, aby ślinianki rozpoczęły pracę, a człowiek zabierał się za przyrządzanie potrawy.
Dla mnie Ina jest mistrzynią deserów. Razem robiłyśmy wirtualne pyszne granole czy jaglany sernik.

Jeśli natomiast szukasz dań mięsnych i nie straszna Ci jajecznica z ośmiu jajek- tutaj przepadniesz na długo. Jest to bowiem blog z przepisami z diety paleo. A więc mięso rządzi 😉
Ale wystarczy spojrzeć na zdjęcia: to nie są kotlety mielone w najprostszej formie tylko najelegantsze befsztyki sztuki kulinarnej.
Do tego mnóstwo przepisów na bezzbożowe desery- takie też warto mieć w segregatorze z przepisami, niezależnie od tego czy idea paleo jest Ci bliska czy nie.
Pod wpływem wirtualnej zachęty właścicielki tej strony-Kasi Karus- Wysockiej kupiłam wolnowar, dzięki któremu moje potrawy mięsne nabrały smaku, a ja zyskałam w kuchni więcej czasu.

Na tę stronę trafiłam pod wpływem książki autorki Kasi Marcinkiewicz "W słoiku". No i przepadłam. Teraz razem kisimy ogórki, pomidory, fasolkę i co wpadnie pod rękę, robimy powidła. Tutaj wyobraźnia odnośnie tego, co można zamknąć w słoiku, nie zna granic.
Jeśli już wejdziesz na tę stronę, warto posiedzieć dłużej. Będziesz bowiem rozkoszowała się nie tylko smakowitymi zdjęciami podawanych przepisów, ale też muzyką w stylu chillout do każdego przepisu. Wszystko to komponuje się wybornie 🙂 .
To nie jedyne miejsca w sieci, które odwiedzam i z których korzystam. Teraz jednak zaglądam na te właśnie strony najczęściej. Jeśli chcecie poczytać też o innych, zostawcie znać w komentarzu. Jeśli znacie inne ciekawe miejsca, gdzie można się najeść oczami, też dajcie znać :-).